środa, 9 października 2013

Zmęczenie.

Nie wiem czy ktoś z was jest alergikiem, ale jeśli jest to pewnie zna uczucie, przez które nie śpi się całą noc, bo nie można oddychać.
Ja niestety doznałam tego dzisiejszej nocy. Apogeum tej przygody było takie, że nie poszłam do szkoły, odsypiałam w dzień i przepadła mi historia, na którą się tak pięknie nauczyłam. I teraz jest mi przykro.

Miałam ambicje, żeby zrobić dziś post o rzeczach, których używam do rysunku, ale suma sumarum mój tryb życia został zaburzony i nic z tego nie wyszło. Przepraszam. Jesteście zmuszeni przeczytać o moim nudnym dniu. Według mojego zegara dnia wstałam nieopisanie rano - czyli o 9 (to dość trudny system. Moje życie pod względem ilości snu wymaganego przez mój mózg wygląda co najmniej żałośnie. "Poniżej 6h snu jestem nieżywa, a powyżej 6h tylko niewyspana"). Tak więc, kiedy już podniosłam się z łóżka, udałam się obejrzeć TV, czego nie robię często. Przełączałam kanały szukając czegoś dla siebie. W sumie utwierdziło mnie to w przekonaniu, że w telewizji nigdy nic nie ma. Zaczęłam oglądając program o kobiecie, która ukisiła swoje dzieci w beczkach (podczas sceny, w której wrzucała jedno ze swoich dzieci do śmietnika, byłam pewna, że to odgłosy kota, a kiedy wyciągnęli dziecko - wybuchnęłam gromkim śmiechem. Jestem chora), przeszłam chwilowo na dramę hiszpańską, a skończyłam na FashionTV oceniając każdy strój nie ładnie ubranym w słowa komentarzem "co za gówno, kto to w ogóle kupi?". Potem zjadłam jakieś typowe śniadanie, składające się z bułki, masła i soli (kreatywnie, ja wiem). Poszłam biegać. Nie wiem czemu to robię, bo to przeczy mojej ideologii życia, która twierdzi, że człowiek marnuje swoje życie pod wpływem manii bycia pięknym. Pod koniec chciałam położyć się na trawniku i umrzeć, ale powstrzymała mnie od tego myśl, że mam na obiad naleśniki z bananem i czekoladą. Potem napawałam się kąpielą i w wyniku wypadku grzmotnęłam na drzwi z takim impetem, że mój pies przez godzinę upewniał się, że jestem żywa. A to się uczyłam, a to ponarzekałam trochę, a to prawie zasnęłam. I tak właśnie teraz postanowiłam się zrelaksować, dołączyć się do kolejki w WoW'ie, które zawsze ma długość równej tej rodem z czasów PRL'u, kiedy stało się po chleb. W sumie to tyle z mojego arcyciekawego dnia. Zostawiam was z tymi wiadomościami i nadzieją, że wasz dzień był o wiele ciekawszy. Postaram się zrobić coś bardziej ambitnego jutro. See u!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz